Jest szansa na ocalenie teatru Komedia
Samorząd zamierza skorzystać z prawa pierwokupu budynku, w którym mieści się teatr. Tym samym Komedia zostałaby na swoim miejscu.
O tym, że teatrowi grozi przymusowe opuszczenie pomieszczeń przy ul. Słowackiego, pisaliśmy w środę.
Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa Żoliborz wystawiła cały budynek na sprzedaż. Otwarcie ofert już za tydzień. Nowy właściciel nie będzie miał obowiązku udostępniania pomieszczeń teatrowi ani miejskiej bibliotece, która też się tam mieści. Za obydwie te instytucje czynsz płaci miasto. Urzędnicy od dwóch lat nie mogą ustalić, za ile odkupić budynek od spółdzielni. Ich zdaniem, budowla jest warta ponad sześć mln złotych. Zdaniem WSM - prawie 18 mln.
- Różnica jest za duża. Zaproponujemy spółdzielni zrobienie trzeciej wyceny, którą zamówimy wspólnie - mówi Robert Szaniawski, rzecznik urzędu Warszawy.
Dla prezes WSM Kazimiery Szerszeniewskiej ta propozycja, oznaczająca kolejne podejście do rozmów, to zupełna nowość. - Nikt mi jeszcze nie proponował takiego rozwiązania - twierdzi. - Nie wiem, co zrobić. Za tydzień okaże się, ile ofert kupna budynku do nas wpłynie. Jeśli miasto zgodzi się zapłacić tyle, ile wynosić będzie najkorzystniejsza, satysfakcjonująca nas, propozycja, przetarg można będzie unieważnić.
Miasto z kolei przestrzega ewentualnych oferentów przed tym, że budynku zburzyć nie można. - Sprawdziliśmy, to jest zapisane w planie miejscowym - przekonuje Szaniawski. - Budynek musi zostać i musi spełniać funkcję kulturalną, tak jak teraz. Spółdzielnia i miasto są więc na siebie skazane.
Szerszeniewska nie jest przekonana, czy potencjalny nowy nabywca rzeczywiście byłby bez szans w sporze z miastem o rozstrzygnięcie, czy budynek można wyburzyć, czy też nie. - Drzewa w parku sąsiadującym z budowlą rzeczywiście są nie do ruszenia, ale z budynkiem sprawa nie jest już taka prosta - przekonuje.
Miasto chce ratować sytuację, bo niebawem wybory. Władze z PiS nie chciałyby teraz dawać opozycji dodatkowego powodu do krytyki. A zakończenie fiaskiem ponaddwuletnich negocjacji ze spółdzielnią zapewne byłoby argumentem potwierdzającym nieudolność urzędników.