Artykuły

Klezmer nie gra, opowiada

Mówiono o nim: ostatni  Galizji. Leopold Kozłowski-Kleinman (na zdjęciu), muzyk i kompozytor, zmarł w Krakowie 12 marca. Miał ponad sto lat. Po­chodził z Przemyślan, sztetla, który wspominał jak raj utracony, z klezmerskiego rodu Brandweinów. W Za­gładzie zginęli jego bliscy, on trafił do obozu, po uciecz­ce walczył w partyzantce, a po wstąpieniu do wojska — na froncie. Po wojnie założył wojskowy Zespół Pie­śni i Tańca i prowadził go do 1968 roku… Potem był Te­atr Żydowski, Cygański Zespół Pieśni i Tańca Roma, muzyka filmowa (m.in. do Austerii Kawalerowicza), rola w Liście Schindlera. Ostatnie dekady okazały się szczególnie bogate: powrót do tradycji klezmerskiej, koncerty z własnym zespołem, płyta, Festiwale Kultu­ry Żydowskiej. „Klezmer nie gra, klezmer opowiada na swoich skrzypcach, klarnecie czy cymbałach — tłuma­czył Dorocie Szwarcman w rozmowie dla pisma „Midrasz”. — Opowiada dzieje swojego losu, dzieje swoje­go narodu”. Szanowany i podziwiany, wziął jeszcze udział w jubileuszu własnego stulecia. Teraz jego sto­lik w Klezmer Hois przy Szerokiej będzie pusty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji