Artykuły

W poszukiwaniu straconej narracji

O projekcie Nowe Formy Teatru Mazowieckiego Instytutu Kulturalnego w Warszawie opowiada jego kurator, reżyser teatralny, Krzysztof Popiołek.

Tomasz Domagała: Nowe Formy Teatru — interdyscyplinarny projekt Mazowieckiego Instytutu Kultury — co to za przedsięwzięcie?

Krzystof Popiołek: To próba stwo­rzenia przestrzeni artystycznej dyskusji, miejsca twórczego fermentu, mającego w założeniu pomóc w poszukiwaniach nowych form artystycznego wyrazu. Po­myśleliśmy wraz z panią dyrektor MIK, Magdaleną Ulejczyk, że w dzisiejszym złożonym i pełnym nieoczywistości świecie istnieje głęboka potrzeba stwo­rzenia miejsca, w którym młodzi artyści spotkają się z odbiorcami swojej sztuki w celu szczerej, pozbawionej formal­nych zabiegów rozmowy. Stąd pomysł na „nowe formy teatru”, które mają nie tylko pomóc twórcom w znalezieniu nowych form artystycznej komunikacji oraz przy­bliżyć im ich odbiorcę, ale też pomóc wi­dzowi zrozumieć współczesny świat.

Tematem pierwszej edycji projektu, w rozpoczynającym się właśnie sezo­nie teatralnym 2019/20, są strategie nar­racyjne przyszłości, przez poszukiwa­nie których chcemy znaleźć odpowiedź na pytanie, jak opowiadać świat w XXI wieku. Inauguracyjna edycja projektu ma potrwać rok i odbywać się będzie w trzech odsłonach: Scena Młodych (czy­tania performatywne, przygotowane przez studentów reżyserii szkół teatral­nych), Części pierwsze (prezentacje inno­wacyjnych, odważnych spektakli teatral­nych z kraju i zagranicy) oraz Gramatyki tworzenia (spotkania z twórcami teatru, literatury i filmu, mające na celu posze­rzanie perspektywy twórczej). Projekt będzie się odbywał w Mazowieckim In­stytucie Kultury w Warszawie, miejscu otwartym i twórczym, które nie boi się wyzwań stojących przed społecznością. Inauguracja już we wtorek, 8 paździer­nika, a gościem specjalnym tego wydarze­nia będzie Olga Tokarczuk, która wygłosi wykład Bezradność narracyjna. Nowa dolegliwość ludzkości?.

Jakie są korzenie tego projektu? Jak rozumiem, obecność Olgi Tokarczuk jest tutaj nieprzypadkowa?

Oczywiście, zeszłoroczna rozmowa z Olgą Tokarczuk stała się jedną z inspira­cji do stworzenia „nowych form teatru”. Pamiętam jej odpowiedź na moje pytanie: którą z dróg narracyjnych, linearną czy nielineamą, uważa jako pisarka za bliż­szą rzeczywistości. Dzisiejszego świata nie da się już opowiedzieć klasycznie — powiedziała Tokarczuk. Naszym zaś za­daniem, zadaniem twórców, jest poszu­kiwanie takiego spojrzenia i drogi arty­stycznej, która pozwoliłaby to wszystko objąć, albo przynajmniej oddać nasze wrażenia. Można powiedzieć, że projekt MIK jest próbą twórczej, nieoczywistej odpowiedzi na wezwanie zawarte w sło­wach Olgi Tokarczuk. Inną ważną inspi­racją były słowa Pawła Pawlikowskiego, który powiedział, że nie wie, jak opowia­dać dzisiaj świat, dlatego też się od niego odwraca i udaje w przeszłość, bo tam wszystko jest czystsze i jaśniejsze.

Do kogo zatem Nowe Formy Teatru są adresowane?

Do wszystkich! Do twórców i widzów. Przez ostatnie 30 lat wolnej Polski zmie­niła się technologia, a wraz z nią i mię­dzyludzka komunikacja, co ma prze­cież wielki wpływ na relację twórca — od­biorca w dziedzinie sztuki. Dotyczy to zwłaszcza teatru, w którym autentyczna relacja międzyludzka jest niesłychanie ważna. Chciałbym zatem, żebyśmy się my, artyści, mogli spotkać i porozmawiać z widzami. Wierzę także w edukację poj­mowaną nie jako wkładanie ludziom na siłę do głowy z góry wymyślonych tez czy idei, ale taką, która pozwala im odkrywać własne wątpliwości, która jest spotka­niem ze zdaniem „nie wiem”. Jak mówi Susan Sontag, poznanie zaczyna się od nieprzyjmowania świata takim, jakim on jest, wszelka zaś możliwość poznania wy­nika ze zdolności do powiedzenia „nie”, może więc trzeba się spotkać w wątpliwo­ści, niepewności.

Postaci, które są dla Pana inspiracją, to wielkie nazwiska ze świata lite­ratury i filmu, tymczasem teatr, jak wiadomo, różni się jednak od tych dziedzin. Jak rozumie Pan pojęcie „nowa forma w teatrze”? Czy zakłada Pan jakieś rozróżnienie tego pojęcia ze względu na kształt i treść teatral­nego widowiska?

Dotknął pan chyba sedna. Przeprowa­dzałem kiedyś w Wiedniu wywiad z Michaelem Hanekem i do dziś pamiętam jego słowa (cytuję z pamięci): „Teatr nie jest już medium współczesnego świata; za pomocą teatru nie da się opowiedzieć świata, bo najwięcej do powiedzenia ma dzisiaj kino”. Haneke powiedział też, że teatr, poza kilkoma chlubnymi wyjąt­kami, jest też najzwyczajniej w świecie nudny. Zacząłem zastanawiać się, na ile jego punkt widzenia jest perspektywą twórcy, który przy pomocy kina dociera do masowego odbiorcy, na ile zaś jest po­chodną wygodnej właściwości medium takiego jak kino (czy literatura) do autokorekty (montaż, dokrętki itp.). W teatrze takiej możliwości nie ma, wszystko jest na żywo, błąd jest wpisany w konwencję. Dlatego nie zgadzam się z Hanekem. Mój projekt jest więc w tym kontekście próbą obrony teatru w ogóle.

Pyta pan, czy mam jakąś definicję, wyobrażenie, czym miałaby owa nowa forma teatru być? Chyba nie. Chciałbym, żeby charakteryzowała się dynamiką zmian dzisiejszej rzeczywistości, żeby nie była konstrukcją hermetyczną, niedo­stępną dla odbiorcy, z drugiej zaś strony, żeby nie była też infantylna, realizując najniższe potrzeby człowieka. Uważam, że teatr to najlepsze miejsce, żeby spotkać się z własnymi demonami, że jest to prze­strzeń, w której — we w miarę bezpiecz­nych warunkach — możemy przyglądać się czemuś, co w rzeczywistości zada­łoby nam ranę i nas skrzywdziło. Czym jest nowa forma? Nie wiem, ale mam na­dzieję, że w tym artystycznym wielogło­sie znakomitych artystów różnych dzie­dzin się tego dowiemy. Oczywiście zakładam też, że być może nic nowego na razie nie odkryjemy.

Tym bardziej że obserwujemy w teatrze polskim ostatnich miesię­cy triumfalny powrót do klasycznej, wielopoziomowej, linearnej narracji. Nie zaskakuje Pana ten zwrot?

Oczywiście, że tak. Choć osobiście in­teresuje mnie bardziej to, że zwrot ten dzieje się w bardzo konkretnym momen­cie i określonym kontekście społeczno-politycznym. Dlatego chciałbym, żeby mój projekt stał się lekcją obserwacji świata, w której nie jesteśmy podzieleni na twórców i widownię, ale wszyscy czujemy się ludźmi postawionymi wobec konkretnej rzeczywistości. Różnica po­lega tylko na tym, że jedni mają oczeki­wania wobec tego, jaki świat chcieliby oglądać, drudzy zaś wobec tego, jaki świat chcieliby tworzyć. Łączy nas przekona­nie, że wszyscy bez wyjątku nie możemy być obojętni wobec tego, co dzieje się na zewnątrz, w przestrzeni publicznej, teatr bowiem nie jest i nigdy nie był herme­tycznym pudełkiem.

Porozmawiajmy o częściach projek­tu. Co ciekawego będzie się działo w ramach Sceny Młodych, Części pierwszych i Gramatyk tworzenia?

Scenę Młodych będą stanowić czyta­nia performatywne, przygotowywane przez studentów reżyserii uczelni arty­stycznych. Najprościej byłoby założyć, że nowa forma w teatrze sprowadza się do nowej technologii. Ja to rozumiem ina­czej. Zaproponowałem zaproszonym do naszego projektu młodym twórcom ta­kie oto podejście: spróbujcie się zmierzyć z tekstami nie na zasadach, jakie panują w waszych szkołach czy zawodowych te­atrach (określone schematy opowieści, oczekiwania publiczności), ale zgodnie ze sobą, ze swoją intuicją, marzeniem, na jakie nigdzie indziej nie moglibyście sobie pozwolić. Myślcie o tym, co w was drzemie, nie o projektach obliczonych na frekwencję czy zysk. Tego mi zresztą we współczesnym teatrze najbardziej brakuje. Ale jest tu też pułapka, pierw­sze cztery teksty, które dla nich wybra­łem: Korespondencja Stanisława Lema, Wykład profesora Mmaa Stefana Themersona, My Eugeniusza Zamiatina oraz Góry parnasu Czesława Miłosza — to są teksty należące do gatunku line­arnej opowieści. Wychodzimy zatem od rozczarowania XX wiekiem, zagłębimy się następnie w literaturę cyfrową, za­kończymy zaś nasz projekt utopią. Po­mysł ten wyłonił się niejako ze zmęczenia negatywnymi narracjami funkcjonują­cymi w przestrzeni publicznej. Uważam, że ich czas już się skończył, potrzebny jest nowy rodzaj opowieści. Wiem, że to naiwne, narażające nas na śmieszność, ale marzy mi się opowieść, na którą byśmy się wszyscy w Polsce mogli zgodzić, w którą wszyscy byśmy uwierzyli. Żeby to osiągnąć, chciałbym zaprosić dramatopisarzy i aktorów, stworzyć im przestrzeń do improwizacji, z których urodzić by się miały teksty, mające właśnie formę takiej powszechnie akceptowalnej utopii. Czy sam ten pomysł to utopia? (śmiech)

W ramach Części pierwszych, ale też Gramatyk tworzenia pojawią się w Pol­sce na razie dwa przedstawienia. Już 17 października odbędzie się pokaz prac projektu badawczego Wearabłe Theatre z Uniwersytetu w Saint Pólten w Austrii, w późniejszym terminie zobaczymy ho­lenderski spektakl kolektywu Futurists Foundation. Pokaz austriackiego Wearable Theatre to rezultat trzyletniego naukowego projektu badawczego, na który składały się eksperymenty polegające na poszerzaniu pola gry poprzez ingeren­cję nowoczesnych technologicznie spo­sobów opowiadania w tkankę spekta­klu i miejsca, w którym się odbywał. Holenderski Futurists Foundation to z ko­lei projekt teatralny, tworzącego m.in. w Londynie i Amsterdamie polskiego performera, Jerzego Bielskiego. On z ko­lei fascynuje się koncepcją no one show — teatru, w którym nie ma aktorów.

Każdej z tych prezentacji towarzyszyć będzie spotkanie w ramach sekcji Grama­tyki tworzenia. W październiku będą to spotkania: z liderem projektu Wearabłe Theatre, prof. Markusem Wintersbergerem (17 X) oraz z prof. Jackiem Orłow­skim, założycielem Instytutu Teatralnego im. M. Hertza w Łodzi (22 X).

Na koniec, zamiast pytania: proszę zachęcić czytelników „TP” oraz widzów teatralnych z Warsza­wy i całej Polski do uczestnictwa w wydarzeniach, które proponuje­cie w ramach projektu Nowe Formy Teatru.

Wspomniany już Michael Haneke mó­wił kiedyś o pytaniach bez odpowiedzi, że jest tak wiele niewiadomych w rze­czywistości, że wobec niektórych rzeczy powinniśmy zawiesić pytania. Nie zga­dzam się z tym. Twórca powinien wziąć na siebie odpowiedzialność, spróbować odpowiedzieć po swojemu. Mam świado­mość, że to może być naiwne, że może po­rywamy się z motyką na słońce, ale wie­rzę, że warto uczestniczyć we wszystkim, co jest twórcze. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Obiecuję Państwu, że będzie nie tylko twórczo, ale i konstruktywnie. Czy staniemy się świadkami narodzin jakichś „nowych form teatru”? A może okażą się nam niepotrzebne? Zobaczymy! Serdecznie zapraszam do Warszawy, do Mazowieckiego Instytutu Kulturalnego!

Co ciekawego wyłoni się z Nowych Form Teatru przekonamy się już nieba­wem. Dziękuję za rozmowę i do zobacze­nia na Elektoralnej.

[Materiał promocyjny]

*

Krzysztof Popiołek (ur. 1990) jest reżyserem teatralnym. Pracował m.in. z Krystianem Lupą, Michałem Zadarą, Barbarą Wysocką oraz Brianem Michaelsem. Kurator projektu Nowe Formy Teatru realizowanego przez Mazowiecki Instytut Kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji