Artykuły

Dyskurs na scenie

We wstępie do swojej książki Teatr i poli­tyka. Dyskursy polityczne w polskiej dramatur­gii współczesnej Piotr Dobrowolski stwierdza: „Chociaż interesuje mnie także bezpośrednia, fasadowa polityka jako działalność przedsta­wicieli określonych stronnictw i partii, ważniej­sze odniesienie stanowi dla mnie władza dys­kursu i praktyk dyskursywnych, które są two­rzone przez polityków, wykorzystywane przez nich i dystrybuowane, ale które także przej­mują władzę nad nimi”. Podstawową funkcją takich dyskursów jest u Dobrowolskiego Foucaultowskie ujarzmianie, kształtowanie pod­miotów. Szeroko pojęta polityka nie dotyczy tu więc kwestii związanych bezpośrednio z funk­cjonowaniem państwa, ale obejmuje cały sze­reg sytuacji, w których wpływy ideologii (tu autor książki wraca do Althussera) konstytu­ują i kształtują jednostki.

Punktem wyjścia jest spostrzeżenie, że teatr działa bardzo podobnie — tak jak aparat ideo­logiczny, zwraca się do widza, skłaniając go, by w coś uwierzył i w ten sposób sam się, przynaj­mniej częściowo, określił. Teatr i dramat mogą jednak być dużo mniej manipulatorskie. Teatr — ze względu na swój performatywny charak­ter, dzięki któremu sam podważa to, co poka­zuje. Dramat — dzięki swojej wielogłosowości, w której ścierają się różne racje (co więcej, lek­turę Dobrowolski postrzega również jako akt performatywny). Przepuszczony przez takie filtry ideologiczny dyskurs może stać się nie tyle narzędziem kształtującym odbiorcę, co przedmiotem uważnego badania. Zamiast ule­gać mechanizmom ideologii, odbiorca może się bliżej przyjrzeć temu, jak funkcjonują.

Książka Dobrowolskiego jest bardzo solid­nym przeglądem ważnych przykładów obec­ności dyskursów politycznych w polskim dramacie i teatrze (chociaż autor chce pisać przede wszystkim o dramacie, nie stroni od opisów konkretnych spektakli). Dobrowolski nie starał się (i słusznie!) objąć całego spektrum tematów politycznych poruszanych w polskim dramacie i skupił się na kilku swoim zdaniem najciekawszych i najbardziej nośnych: spoj­rzeniu na historię, problematyce polskich Żydów, obrazach Kościoła katolickiego, sytu­acji kobiet i związanej z nią kwestii praw repro­dukcyjnych, wreszcie konsekwencjach trans­formacji ustrojowej i — co tu nawet ważniejsze — gospodarczej. Ramy czasowe są dość szerokie — książka najpierw omawia początki od­rodzenia dramatu polskiego po 1989 roku, następnie przechodzi do pierwszych prób ujmowania w polskich sztukach bieżącej rze­czywistości społecznej i politycznej, ale w koń­cu skupia się przede wszystkim na dramatach powstałych w ciągu ostatniego piętnastolecia, z naciskiem na sztuki i sytuacje jak najświeższe.

To o tyle istotne, że w ciągu ostatnich paru lat relacje między teatrem a życiem politycz­nym stały się dużo bardziej napięte niż przed­tem. Dobrowolski poświęca cały podrozdział gwałtownym reakcjom i żądaniom polityków związanym z życiem teatralnym — i temu, jak te żądania na teatr wpływały. To zjawisko, któ­re z jednej strony może zaskakiwać skalą, ja­ką osiągnęło w ostatnim czasie, a z drugiej oczywiście kusi, żeby je porównywać z sytuacją wo­kół legendarnych Dziadów Dejmka. Tym bar­dziej że wiele wypowiedzi czołowych polityków na temat współczesnego teatru zaskakująco przypomina (daj Boże niezamierzenie) argumenty stosowane wówczas przez Władysława Gomułkę. Teatr i polityka to po części książka naukowa, a po części — pisana na gorąco rela­cja z tego szczególnego dla polskiego teatru okresu. Opisując najnowszą historię rodzi­mego teatru politycznego, Dobrowolski spraw­nie osadza ją w kontekście innych ważnych książek ostatniej dekady, takich jak Demokra­cja. Przedstawienia Joanny Krakowskiej, Pol­ski teatr Zagłady Grzegorza Niziołka czy Teatra polskie Dariusza Kosińskiego.

Wybór dramatów — od Naszej klasy i Trash Story po Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy oraz Klątwę — dobrze ilustruje najważniejsze problemy. Dobrowolski nie skupia się oczywiście wyłącznie na utworach najlepiej znanych, znajdziemy tu też omówie­nia sztuk, które nie zawsze trafiały na pierw­sze strony gazet, ale miały swój wkład w uobec­nianie dyskursów polskiej polityki na scenach teatrów. Może właśnie analizy tekstów takich jak Mesjasze, Kwaśne mleko czy Ścielę wieczne łoże są tu elementem jeszcze ważniejszym, niż tekstów, o których mówi się w wielu innych miejscach.

Jako portret polskiego teatru politycznego i dróg, jakimi chadzał od 1989 roku, książka Dobrowolskiego jest cenna i ciekawa. Dobór materiału świetnie ilustruje wybrane przez autora problemy, a dobór problemów też wydaje mi się bardzo celny — po pierwsze, dotyka kluczowych dla polskiego społeczeństwa, a po drugie, nawet tam, gdzie jakieś wątki z koniecz­ności pomija, to wyraźnie sugeruje ich obecność.

Mimo wszystkich zalet książki Teatr i poli­tyka mam jednak poważną wątpliwość zwią­zaną z jej punktem dojścia. Autor przedstawia teatr przede wszystkim jako miejsce, w którym dyskursy polityczne zostają rozbrojone, bo za­miast je przyjmować jako część własnej pod­miotowości, widz może je podważać. Wydaje mi się, że w stosunku do większości odbior­ców, tekstów i przedstawień to założenie sta­nowczo zbyt optymistyczne, nacechowane myśleniem życzeniowym. Zdarza się zresztą, że sam autor się od niego dystansuje. Na stro­nie 186 diagnozuje (moim zdaniem trafnie!): „W dzisiejszej Polsce przekaz teatru zaanga­żowanego politycznie — jeśli nie towarzyszy mu atmosfera medialnego skandalu — dociera do stosunkowo niewielkiej grupy odbiorców. Uczestnicząca w jego przedstawieniach pu­bliczność najczęściej nie zmienia opinii, bo często trafia na widownię, podążając za myślą Gombrowiczowskiego powiedzenia «swój do swego po swoje». W praktyce odbioru teatral­nych polemik o charakterze politycznym do­minuje tendencja do potwierdzania słuszności własnych poglądów”.

Ważnym mechanizmem społecznym na­szych czasów jest powstawanie enklaw ludzi nie tylko dzielących poglądy, ale również bar­dzo silnie filtrujących informacje, które mo­głyby te poglądy podważać. Teatr może w tym procesie (niestety) uczestniczyć. Na stronie 11 autor książki wspomina o osobach, którym trudno się odnaleźć w dzisiejszych wspólnotach widzów. We wstępie (s. 52-53) mówi o tym, jak w wielu miejscach polskiego teatru zerwała się nić porozumienia między twórcami a szerszą widownią, i jak na fali tego problemu skorzy­stały osoby pokroju Cezarego Morawskiego czy Marka Mikosa. Problem zamkniętych baniek poruszają też niektóre przywoływane w książ­ce teksty i spektakle, na przykład w Mesjaszach padają słowa: „[…] ci, do których chcielibyśmy dotrzeć, tacy pseudopatrioci, łysole […]- oni na to nie przyjdą”. Pomijając nutkę pogardy dla upragnionego odbiorcy, widać tu kluczo­wy dylemat twórców teatru politycznego — ma­rzenie o przekonywaniu kogoś pozostaje czę­sto tylko marzeniem, bo ludzie, których faktycznie chciałoby się do czegoś przekonać, po pro­stu nie interesują się teatrem. Działają więc przede wszystkim mechanizmy, które Dobro­wolski krytykuje — wzajemne utwierdzanie się w podmiotowości konstruowanej przez dobrze już znane z własnej bańki informacyjnej dys­kursy i wydobywanie na wierzch słabości dys­kursów dawno wewnątrz tejże bańki skom­promitowanych. W ten sposób zaczynamy jeszcze silniej postrzegać cudze poglądy jako przejaw toksycznej ideologizacji, a własne jako pozycje zdrowego rozsądku. Owszem, spektakle opierają się na strategiach demaska­torskich, ale są one stosowane — trochę z ko­nieczności, trochę z rozmysłu — wybiórczo.

Inna sprawa, że takich sytuacji trudno uni­knąć, kiedy ma się coś do powiedzenia. Nie wiem, czy możliwa jest „sztuka przeciwko ideo­logii” (tytuł jednego z podrozdziałów książki), rozumiana jako przeciwna ideologii w ogóle. Myślę, że większość twórców i widzów teatru politycznego w głębi duszy nie zgadza się z taką wizją. Potwierdzają to zresztą analizy spek­takli zawarte w książce — każdy z nich jest wyrazistym głosem w konkretnej sprawie, wy­chodzącym z konkretnych założeń ideolo­gicznych i krytykującym inne. Oczywiście, odbiorca ma prawo te założenia odebrać kry­tycznie, ale i teksty, i spektakle robią wiele, żeby temu zapobiec.

Żądanie walki z ideologią może być ważne i nośne, ale może też prowadzić na manowce. Przypominają mi o tym codziennie mówiący dziś z pozycji siły politycy, którzy żądają usunięcia i z teatrów, i z życia społecznego najróżniejszych (jakoby zaraźliwych) ideo­logii i zastąpienia ich (jakoby naturalnym) porządkiem, który sami wyznają. Punktem wyjścia Teatru i polityki jest scena z Mesjaszów Anety Groszyńskiej, w której aktor zwraca się do widowni z żądaniem: „Uwierzcie mi”. To akt polityczny, manipulatorski — to jedno­cześnie akt, bez którego nie ma teatru. Można powiedzieć, że cała książka to ciekawy zapis zmagania się z tym paradoksem, zakończony nieco zbyt optymistycznymi wnioskami.

autor / Piotr Dobrowolski

tytuł / Teatr i polityka. Dyskursy polityczne w polskiej dramaturgii współczesnej 

wydawca / Wydawnictwo „Poznańskie Studia Polonistyczne"

miejsce i rok / Poznań 2019

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji