Końcówka
„Śmieszny staruszek” Tadeusza Różewicza w reż. Rafała Szumskiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Maryla Zielińska, członkini Komisji Artystycznej XI Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej i Europejskiej „Klasyka Żywa”.
„Śmieszny staruszek” Tadeusza Różewicza w reż. Rafała Szumskiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Maryla Zielińska, członkini Komisji Artystycznej XI Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej i Europejskiej „Klasyka Żywa”.
Rafał Szumski, reżyser Śmiesznego staruszka w Grotesce, zmienia miejsce i czas akcji tej – jak głosi podtytuł – „komedii w dwóch odsłonach”. Tadeusz Różewicz usytuował monolog głównego bohatera na sali rozpraw. Zwroty do sędziego, do adwokata sugerują interakcje, także obecność sądowej publiczności, ale nie słyszymy drugiej strony – tę przedstawiają manekiny. Uczestniczymy w rozprawie, która nie ma początku i końca, sąd nie odczytuje aktu oskarżenia ani nie ogłasza wyroku. Winy bohatera możemy się tylko domyślać z jego zeznania, które meandruje wspomnieniami z całego życia, dygresjami, przypomina strumień świadomości, spowiedź. Czy to sytuacja realna, czy wyobrażona – nie wiemy. Być może ostateczna. Kafkowska. Ostatnia scena ma tytuł Prolog lub epilog, bohater znajduje się w pokoju bez okien, w obecności Pielęgniarza, jest w wyjściowym garniturze, czeka go spacer... Mówi urywanymi zdaniami, jest wyraźnie przerażony rzeczywistością, ale też „jedynym wyjściem”, którego go czeka.
W przedstawieniu mamy rok 2046, dwadzieścia lat po jakiejś katastrofie, która miała miejsce w budynku przy Skarbowej 2 w Krakowie. Jesteśmy z wycieczką w niegdysiejszym Teatrze Lalki i Maski „Groteska”, który działał pod tym adresem od 1945 roku w wynajętych pomieszczeniach. Opowiada nam o tym przewodnik – Śmieszny Staruszek, który jak bohater Różewicza dorabia sobie na emeryturze oprowadzając po Zabytku. Jak wiemy Groteskę czeka wyprowadzka do własnego budynku, na Wesołą, ale to perspektywa kilku lat. I to nie jest nieszczęście! Jeśli już, to kolejny „akt przerywany” w osiemdziesięcioletniej historii zespołu. Nomen omen, bo przewodnik pokazuje nam scenografię spektaklu, podczas grania którego w 2026 roku wydarzyła się wspomniana katastrofa. Najprawdopodobniej był to Akt przerywany Różewicza – w tym momencie Krzysztof Grygier mówi didaskaliami tego dramatu. Znów fikcja literacka miesza się z rzeczywistością teatralną, scenę przemierza kilkukrotnie aktorka w wyzywającym kostiumie – postać tę autor scenariusza i reżyser w jednej osobie nazywa Manekinem/Androidem/Demonem lat minionych. To jakby ucieleśnienie obsesji bohatera, które poznajemy z zeznań przed Wysokim Sądem. Gdy aktorka zrzuci strój wampa, następnie dziewczynki, zobaczymy hybrydyczne „ciało” ni to lalki, ni to manekina, ni to androida. Od tego momentu Diana Jędrzejewska-Szumska grać będzie mechanizm a nie człowieka. Postać skojarzyć można i z pajacykiem, którym w dzieciństwie bawił się Śmieszny Staruszek, i z sześcioma dużymi lalkami, które zakupił dla towarzystwa, wreszcie z manekinem wielkości dorosłej kobiety, dla który z pasją kupował bieliznę, ubierał. Wszystkie te „obiekty” z niezracjonalizowanych powodów poddał rozczłonkowaniu, uszkodził, zniszczył, ukrył. Tak też stanie się Manekinem/Androidem/Demonem lat minionych, zostanie złożony w walizie i zamknięty w szafie.
Prolog lub epilog Różewicza zastąpiony został wprowadzeniem o Grotesce i fragmentem innego dramatu. Po nim tekst Śmiesznego staruszka podawany jest w porządku oryginału, choć z nieuniknionymi skrótami. Trzy pary drzwi w dekoracji ostatniego przedstawienia Groteski zagranego pod tym adresem przypominają ogromne szafy, z który bohater wyjmuje lalki, świadków swej samotności. Każda ma ślady swej świetności i zadanych uszkodzeń. Można je traktować jako wytwory jaźni bohatera, ale też patrzy się na nie jak na obiekty z magazynów Groteski, dzieła sztuki świadczące o jej wspaniałej przeszłości. W materiałach własnych teatru czytamy o inspiracjach animacjami Braci Quay. Staroświeckie lalki mają znamiona wyrafinowania, ale i aktów przemocy – łyse główki, w bujnych lokach ubytki w czaszce, w gładkich twarzyczkach rażą puste oczodoły, pod wykwintnymi koronkami brakuje rączek i nóżek. Zaprojektowane przez Magdalenę Gajewską obiekty wraz z kostiumami Manekina/Androida/Demona lat minionych są najmocniejszym walorem plastyki przedstawienia. Dianie Jędrzejewskiej-Szumskiej należą się ogromne słowa uznania, gra z wielką dyscypliną, świadomością ciała, kostiumu i efektu.
Utwór Różewicza to wspaniały materiał na popis aktorski, rolę benefisową. Krzysztof Krygier obecny w Grotesce od 1982 roku (trafił tu po studiach w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie), jak najbardziej na nią zasługuje. Bycie przewodnikiem w Grotesce to nie tylko kolejna rola w jego dorobku, ale także organiczna funkcja w zespole. Aktor wchodzi płynnie w interakcje z publicznością, podkreślając metateatralny aspekt inscenizacji: daje komuś potrzymać perukę porzuconą na scenie przez wampa, reflektuje się, odbiera, częstuje kogoś innego cukierkami.
Spektakl przeznaczony jest dla widzów powyżej szesnastego roku życia. To kontynuacja długiej linii repertuarowej. Siedząc pod kopułą na najwyższym piętrze Groteski przypominają się wspaniałe osiągnięcia tego teatr i w tej materii, choćby Mirómagia Jana Polewki. Spektakl skierowany jest w przeszłość i przyszłość, o czym świadczą też abstrakcyjne projekcje rzucane na dekoracje, wideo z androidem Edith, czyli wyimaginowaną reklamę sponsora, firmy LumonCare. Lalka jako codzienny, niezwodny towarzysz człowieka. Tadeusza Różewicza przerażał nie tyle przyrost naturalny ludzkości, ile samotność jednostki w tłumie, zagubienie cywilizacji. I o tym także jest ten spektakl.
***
Śmieszny staruszek Tadeusza Różewicza, reżyseria: Rafał Szumski; scenografia, kostiumy: Magdalena Gajewska; muzyka: Patryk Szwichtenberg; choreografia: Aleksander Kopański; wideo i projekcje: Paweł Feiglewicz-Penarski; Teatr Groteska w Krakowie, Scena Kopułowa, premiera: 16 maja 2025.