Artykuły

„Sam odpowiadasz za swą twarz”

Światło reflektora, ślizgając się, wydobywa z mroku przedmioty, twarze ludzkie — za chwilą ujawni ludzkie sprawy. A sprawy będą traktowane bez ogródek, bo gdyński Musicabaret Jana Pietrzaka wystawiony przez Teatr Muzyczny mówi prawdą o współczesnym Polaku. Przed oczyma widza przesuwają się bolesne i śmieszne sceny z codziennego życia: wchodzimy do prywatnego domu, by podsłuchać rozmową małżeńską, słuchamy piosenki o „prawdziwej miłości”, trafiamy na zebranie w zakładzie pracy, jesteśmy świadkami rozmowy w gabinecie dygnitarza, stoimy nawet w kolejce do sklepu. Świetne teksty piosenek i monologów obnażają błędy i śmiesznostki naszego życia. Dowiadujemy się, że „ludzie są równi, ale niektórzy są równiejsi”, że „w gabinetach ważą się losy tego świata”, że młodzi stoją przed wyborem „albo mały biały Fiat, albo dziecko”. Dowiadujemy się? Przecie my to wszystko znamy. Śmiejemy się więc zaskoczeni trafnością spostrzeżeń, celnością satyry, dowcipem.

W monologu i piosence króluje sam Jan Pietrzak, człowiek serio, taki, który budzi zaufanie. Jest autorem i świetnym wykonawcą jest także reżyserem. Jego Musicabaret to nowa forma — połączenie kabaretu z elementami musicalu, nawet rewii. Formę podyktowały wymiary sceny w Teatrze Muzycznym, która wy klucza kabaretową intymności. Tu aktor nie jest twarzą w twarz z publicznością. Wielką sceną trzeba zaludnić, oby nie ziała pustką — stąd zespołowe utanecznienie wielu piosenek, nie zawsze potrzebne, odrywające uwagę widza od tekstów, które po prostu, często nie dochodzi, do świadomości słuchaczy. Winę ponosi zarówno nagłośnienie jak i sposób realizacji. A szkoda, bo w ko berecie politycznym tekst jest sprawą nadrzędną.

Jedna z pierwszych piosenek stawia arcyważne pytanie „Jak żyć?”. Szukamy na nie odpowiedzi w całym spektaklu. Można znaleźć niejedną — zależy od tego kto szuka. Jedna „wiele już wiemy, lecz mamy tak mało”, zbyt konsumpcyjna, zbyt płytka, aby była — wystarczająca. Druga w piosence Bądź wierny temu co kochałeś. Jest i trzecia odpowiedź, najpełniejsza, choć niby pośrednia „Sam odpowiadasz za swą twarz”.

Strona muzyczna Musicabaretu bogata — dużo melodyjnych piosenek różnorodnych w nastroju. Jest i liryka patriotyczna i piosenki taneczne, i piosenki o miłości, jest nawet stylizowana melodia ludowa. Wśród piosenek walory treściowe i muzyczne każą wyróżnić Przepychane tango z muzyką Krzysztofa Paszka i tekstem Jana Pietrzaka, dowcipnie zainscenizowane. Wiele wymowy ma ostatni jakże polski, wręcz mazurowy gest, tu znakomicie zastosowany.

Rewelacją i niespodzianką jest piosenka finałowa Żeby Polska była Polską (muzyka Włodzimierza Korcza, słowa Jana Pietrzaka): Spójność tekstu poetyckiego i nawyki, prostota i szlachetność melodii sprawiają, że piosenka robi duże wrażenie. Wykonanie precyzyjne, clenie, emocjonalne powoduje, ze piosenką kilkakrotnie bisowana jednoczy wykonawców i widownię, staje się manifestacją, patriotyczna. Przy mądrym rozpowszechnieniu piosenka ma szansą stać się tak znaną jak Ukochany kraj.

Piosenki solowe trudno oddzielić od wykonawców. Było ich wielu, każdy śpiewał przeważnie tylko jedną piosenkę. Spośród młodych solistów zwrócili na siebie uwagą: Bożena Zawiślak, obdarzona wartościowym głosem, co już da
to się zauważyć w Krakowiakach i Góralach gdzie występowała w partii Doroty — tym razem ciekawie zaprezentowała się w piosence Czy te oczy mogą kłamać śpiewając w duecie z Danielem Saulskim; interesująca interpretacje piosenki charakterystycznej Niestety, to nie ty dała Urszula Polanowska: na wzmiankę zasłużył też duet Izabella Ritwińska i Maciej Dunal w piosence Albo dziecko.

Szczególny zmysł komiczny wykazali Leszek Kowalski — autentyczną postać z tradycyjnego kabaretu i Jan Wodzyński, Józef Korzeniowski, który występuje na zmianę z Janem Pietrzakiem, jest tym razem szczery, zwyczajny i doskonale bawi publiczność szlachetnie rozgrywanymi aktorskimi środkami komediowymi.

Strona plastyczna Musicabaretu skromna, scenografia plakatowa operuje rysunkiem satyrycznym, kostiumy dzielą się wyraźnie na sceniczne i codzienne z PDT ani jedne, ani drugie nie są ciekawe.

Balet, często za mało precyzyjny w ruchu, nieprzestrzegający równości i identyczności w wymowie gestu. Na wyróżnienie za solowy epizod wykonany bardzo strawnie zasłużył Jerzy Wasłowski.

Muzyka jest w Musicabarecie bliska stylowi pop, łączy nowoczesny gust z łatwością odbioru. Melodyjna, obliczona na masowego słuchacza pozwala rozśpiewać się celnemu słowu, ale nie przytłacza go. Wykonanie orkiestrowe staranne, czyste i żywe, czasem za głośne. Śpiew chóralny brzmiący, dźwięk chóru pod względem emisyjnym ładnie kształtowany, natomiast słowo w śpiewie chóralnym nie zawsze dociera — co wynika nie tyle z dykcji, co z wad nagłośnienia.

W sumie, przedstawienie spełnia najważniejszy walor kabaretu — uważnej obserwacji życia. Oddycha tym samum powietrzem, którym oddychają widzowie. Nie da je o sobie zapomnieć. Widz wraca myślą do różnych sytuacji, sformułowań. A i bawi się dobrze przez trzy godziny.

A właśnie. Czy to nie za długo? Kilka numerów można by wyrzucić bez szkody dla całości.

Realizatorzy: Reżyseria — Jan Pietrzak, choreografia Stefan Wenta, kierownictwo muzyczne — Jan Tomaszewski, Ryszard Damrosz, dekoracja — Edward Lutczyn, kostiumy — Grażyna Hase, Robert Kruth. Kierownik wokalny — Stanisław Królikowski. Dyrygował — Ryszard Damrosz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji