Artykuły

Człowiek, który spadł na ziemię

David Bowie zagrał w 1976 k. w kultowym już filmie science fiction rolę Thomasa Newtona — przybysza z gwiazd, który w poszukiwaniu wody mogącej ocalić jego rodzinną planetę trafia na Ziemię i nie może się stąd wydostać. Tę opowieść przenieśli na broadwayowską scenę Bowie i Endy Walsh w musicalu Lazarus. Teraz wystawił ją wrocławski Teatr Capitol.

W spektaklu Jana Klaty główny bohater, pogłębiony psychologicznie przez Marcina Czarnika, przypomina umierającego Bowiego. Uwięziony w eleganckim apartamencie nawet nie próbuje się wydostać — czeka raczej na śmierć, która jest być może jedyną szansą, by wrócić tam, skąd przybyliśmy. Tłem spektaklu jest efektownie odrealniony, geometryczny krajobraz projektu Mirka Kaczmarka, poskładany z ruchomych białych kwadratów, które służą jednocześnie jako ekrany. Oglądamy na nich filmowe projekcje Natana Berkowicza ukazujące dość paskudne dzieje naszego gatunku. W tej podróży przez szalony i pełen cierpienia wiek XX ku własnej śmierci spotyka Newton galerię postaci — widma, wytwory wyobraźni, wspomnienia ziemskiego życia. Jest wśród nich emocjonalnie rozchwiana asystentka Elly (Ewa Szlempo-Kruszyńska), szukająca prawdy o sobie Girl (Klaudia Waszak), jest też charyzmatyczny, nieco perwersyjny Valentine — współczesny bóg miłości w świetnej interpretacji Konrada Imieli. Bo też miłość, jak pokazują twórcy, jest jedyną siłą zdolną rozświetlić ten kosmiczny mrok.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji