Artykuły

Przy suto zastawionym wielkopolskim stole kulturalnym siedzą trzej gospodarze. Rozprawiają o tym, jak zachęcić gości do biesiadowania. A goście coraz głodniejsi - starania władz Poznania i Wielkopolski o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 komentuje Jolanta Brózda w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Pojechał pewnego razu mieszkaniec wschodniej Polski na ucztę do Polski zachodniej. Po powrocie domownicy pytają, jak było. Biesiadnik na to: "Jedzenie dobre na stół podali, ale bez prynuki." Prynuka to zachęta do jedzenia i picia. We wschodniej Polsce należy do żelaznych obowiązków gospodarza. Prynukę należy ponawiać - bez niej jedzenie mniej smakuje, trunki stają się mdłe, a gość może się poczuć zaniedbany. Prynuka musi być przekonująca, wytrwała, nawet natarczywa.

Zabieganie władz Poznania i Wielkopolski o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 przypomina mi biesiadę bez prynuki. Stół jest zastawiony, mamy czym uraczyć gości. Oto niektóre specjały: festiwal teatralny Malta, jedyny w Polsce festiwal filmów dla dzieci i młodzieży "Ale Kino!", działalność orkiestry Arte dei Suonatori, koncerty wybitnych artystów chicagowskiej sceny jazzowej. Do tego liczący się artyści: Stefan Stuligrosz, Izabela Gustowska, Małgorzata Musierowicz, Zenon Laskowik. I jeszcze status Poznania jako kolebki Państwa Polskiego.

Przy stole siedzą ci, którzy za walkę o tytuł stolicy są odpowiedzialni: prezydent Poznania Ryszard Grobelny, odpowiedzialny za kulturę jego zastępca Maciej Frankiewicz, poznańscy radni. Siedzą tak od roku. Bo właśnie rok temu na przyjęciu noworocznym prezydent Grobelny ogłosił, że Poznań będzie startował w wyścigu o Europejską Stolicę Kultury. Prawie rok temu również "Gazeta" otworzyła swoje łamy na dyskusję o szansach Poznania na ten prestiżowy tytuł.

I co z tego dziś mamy?

Plusy: kilka nowych ciekawych projektów, jak np. zrealizowany Tzadik Poznań Festival. A na 2008 r. planowane są m.in. Poznań Vivaldi Days - pierwszy na świecie festiwal Vivaldiego oraz unikatowy I Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych "Animator 2008".

Minusy: rachityczna strona internetowa, nierozstrzygnięty konkurs na logo, nieudany start cyklu imprez pod hasłem ESK 2016 w postaci przeciętnego koncertu zespołu Teatru Muzycznego na pl. Wolności w lipcu ub.r. A przede wszystkim brak pomysłu na "prynukę", czyli na to, jak poznański stół kulturalny zaprezentować europejskim urzędnikom. Jakich słów użyć, jakiego hasła? Zostawić na stole wszystko czy niektóre dania wyeksponować? A może trzeba coś jeszcze dostawić - nową salę muzyczno-teatralną, wyremontowaną Bibliotekę Raczyńskich? Na te pytania nie ma odpowiedzi.

A o tym, że "prynuki" dotkliwie brak, niech świadczy jeszcze i to, co wydarzyło się wczoraj w Sali Białej Urzędu Miasta. Prezydent Grobelny, marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak i starosta poznański Jan Grabkowski podpisali porozumienie w sprawie wspólnych starań o tytuł ESK. Miało się to odbyć już wcześniej, na uroczystej sesji w Imieniny Miasta w czerwcu 2007. Nie odbyło się, bo nie pasowało do programu sesji. Miało nastąpić "w najbliższym dogodnym terminie". Najbliższy dogodny okazał się dopiero 4 stycznia. Po co takie ociąganie, skoro trzech włodarzy nie powinno wiele dzielić - są wszak politycznymi krewniakami związanymi z PO? Opóźnianie byłoby może jeszcze zrozumiałe, gdyby między miastem, województwem a powiatem istniała intensywna współpraca kulturalna, a podpisanie dokumentu miałoby tylko taki stan rzeczy potwierdzić przed światem. Niestety, taka współpraca zdarza się zbyt rzadko. Zawarte wczoraj porozumienie na razie więc wygląda na fasadę.

Poznański stół kulturalny poszerzył się o powiat i województwo, a jego gospodarze dalej siedzą i rozprawiają co, w jakiej kolejności i z jaką "prynuką" podać. Jak tak dalej pójdzie, coraz głodniejsi goście z Europy zaczną się rozglądać za innymi stołami. A miast ubiegających się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 jest w Polsce aż siedem.