Pan Tadeusz
Z ogromnym zaciekawieniem oczekiwano tego programu; jak Adam Hanuszkiewicz pokaże "Pana Tadeusza", jak odbierzemy te strofy i te treści, które tak wrosły w naszą narodową kulturę i w naszą osobistą wrażliwość, indywidualny sposób odczuwania... Jak podjąć artystyczny trud zaprezentowania postaci - już przecież symbolicznych, obrosłych nie tylko legendą, ale także wieloraką literatura badawczą, dziesiątkami opracowań, poddanych wnikliwej ocenie literacko-historycznej.
Ujęcie Hanuszkiewicza, podyktowane skromnością wobec wielkości dzieła - spełniło zadanie. Pierwszą księgę narodowego poematu przedstawił reżyser kładąc nacisk przede wszystkim na nośność słowa, na uwypuklenie jego blasku, tej zadumy, którą tak łatwo odnaleźć i tej dominującej tęsknoty... A jednocześnie przecież i humoru, i cudownej umiejętności obrazowania, kreślenia nastroju i klimatu.
Aktorzy tego poetyckiego spektaklu (doskonale dobrani) mówili strofy Mickiewiczowskie, dyskretnie podkreślając wyrazem twarzy, uśmiechem, ruchem rąk, skinieniem głowy - pewną założoną umowność. Uczestniczyliśmy bowiem w przedstawieniu "mówionym", kwestie rozłożono na głosy - nasza wyobraźnia mogła dopowiedzieć resztę. Ze znakomitego zestawu występujących osób należałoby wymienić wszystkich; będziemy jednak powracać wraz z realizatorami do "Pana Tadeusza" jeszcze nieraz (ksiąg jest przecież dwanaście). Może więc tym razem tylko o świetnej scenie między Telimeną (JOANNA JEDLEWSKA), a Panem Tadeuszem (ANDRZEJ ZAORSKI), o przepysznym Sędzim (KAZIMIERZ WICHNIARZ) i pełnym zadumy Wojskim (KAZIMIERZ OPALIŃSKI).
Dyskretna scenografia jest dziełem MARCINA STAJEWSKIEGO, a równie dyskretna muzyka - ANDRZEJA KURYLEWICZA.