Calineczka to nie była grzeczna dziewczyneczka
Odczytali już na nowo Trzech muszkieterów, a ostatnio rozprawili się z Quo Vadis — teraz zespół w składzie Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki przygotował dla widzów Calineczkę dla dorosłych. Inspirujący punkt wyjścia do opowiedzenia alternatywnej wersji przygód malej, bezbronnej bohaterki stanowi dla twórców spektaklu opis jej kolejnych spotkań z Ropuchem, Motylem, Chrabąszczem, Myszą, Szczurem i Jaskółką — a także to, co ów opis pomija. — Calineczka to nie bajeczka dla dzieci o wesołej dziewczynce, która ma beztroskie życie. W tej historii są zawarte różne podteksty. Staramy się je wyciągać. Szukamy w bajce odnośników, które kręcą dorosłych. Chcemy uruchomić ich wyobraźnię — przyznaje Marcin Perchuć.
Na scenie oprócz kolegów z Montowni Perchuciowi towarzyszą młodzi artyści z Teatru Papahema. To grupa założona przez tegorocznych absolwentów kierunku aktorskiego na Wydziale Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Białymstoku. Skupia się na realizacji pomysłów łączących środki teatru formy z teatrem aktorskim. Takim przedstawieniem ma być właśnie Calineczka dla dorosłych. Korzystając z różnych konwencji, w tym teatru lalek — jak choćby postać Calineczki przywodząca na myśl estetykę filmów Tima Burtona (za scenografię i kostiumy odpowiada Paulina Czernek), ośmioro aktorów spróbuje w zabawny sposób ujawnić dwuznaczność przygód tytułowej bohaterki.
Twórcy przyznają, że nie dopisali do oryginału ani słowa. Jednak, korzystając z tekstu Andersena, tworzą przewrotną i mroczną opowieść zupełnie nie dla dzieci. O czym? O samotności i bezradności. Poznajemy losy dziewczyny, która miała nieudane dzieciństwo, wychowywała się wśród patologii, a w dodatku każdy chce ją w jakiś sposób wykorzystać. Brzmi depresyjnie, ale spektakl ma być podobno pełen czarnego humoru. A od Montowni sporo się wymaga: w końcu panowie są odpowiedzialni za sukces Testosteronu według sztuki Andrzeja Saramonowicza — jednego z największych przebojów stołecznych scen po 2000 roku.